Chyba nawiązuje do powyższego wpisu,wygląda,że to podobna metoda:
Naprotechnologia
Od 3 lat Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im. Jana Pawła II propaguje metodę ekologiczną pozwalającą doczekać się dziecka bez ‘’in vitro’’. Co oznacza słowo naprotechnologia, jest to skrót od nazwy Natural Procreative Technology czyli metoda naturalnej prokreacji.
Powyższy Instytut posiada swoją stronę internetową, na której znajduje się wykaz lekarzy,którzy skończyli stosowne kursy, oraz instruktorów naprotechnologii- ci ostatni nie muszą być lekarzami.
Para, która zdecyduje się z takiej metody, musi najpierw udać się do instruktora, który wskaże kobiecie jak dokładnie badać śluz pochwowy, jak wykonywać mierzenia temperatury i sprawdzanie własnego samopoczucia. Wszystko zgodnie z tzw. modelem płodności Creightona. Dopiero po 3 miesiącach takiej samo-kontroli i uczynionymi notatkami pacjent udaje się do odpowiedniego lekarza, ten decyduje czy potrzebne są kolejne badania, czy też zaleca odpowiednie leki.
Lekarze z klinik niepłodności twierdzą, że robią to samo i wyżej opisana metoda nie jest dla nich czymś nowym, wręcz stwierdzają, że naprotechnologia nie jest w stanie pomóc przy bardzo poważnych ‘’schorzeniach’’, takich jak niedrożność jajowodów, czy bardzo obniżonych parametrach nasienia.
Może lekarze klinik niepłodności mają rację, ale wiem, że tonący brzytwy się chwyta, dlatego pozwoliłam sobie na krótki opis naprotechnologii.
W Polsce co czwarta para nie może doczekać się własnego dziecka. W 40% przyczyna leży po stronie kobiety, w 40 % po stronie mężczyzny, a po 20 % przyczyny są mieszane lub medycyna nie potrafi ich wskazać.
O niepłodności można mówić, gdy regularne współżycie [3-4 razy w tygodniu]nie daje oczekiwanych efektów w ciągu co najmniej 1 roku. Pamiętajmy, że nigdy nie można poczuwać się do winy z tego powodu i nie popadać w panikę. W napięciu emocjonalnym, pogłębiają się zaburzenia hormonalne i wtedy sytuacja się pogarsza. Jednym słowem potrzebne są umiarkowane emocje. Powiecie, że łatwo jest tak mówić osobie postronnej, jednak należy żyć nadzieją i nie naciskać. Nie wiem czy oglądacie polski serial pt. Klan, w którym właśnie toczy się podobna akcja-kobieta na siłę pragnie bez rezultatu zajść w ciążę i całe swoje życie skupia na tym jednym ‘’zadaniu’’- jednym słowem, życie tej pary nie wygląda ciekawie.
Natomiast znam przypadek, że małżeństwo rozstało się z braku…. potomstwa. I ku zdziwieniu całej rodziny, w następnych związkach oboje mieli dzieci. Były to lata 50-te więc o jakichkolwiek ingerencjach medycznych nie mogło być mowy. Oczywiście nie potraktujcie tego, że Was namawiam do rozstań, lub zdrady .
I jeszcze jedno w książce pt. Nie wyśpiewane kołysanki –/praca zbiorowa Janet Jaffe, Martha Ourieff Diamond, David J. Diamond / autorzy wypowiadają się, że każdy człowiek ma swoją opowieść reprodukcyjną. Może warto zajrzeć do książki?
Obszerniejszy artykuł na ten temat znajduje się w czasopiśmie Shape -m-c kwiecień