Noka, jak niestety każdy tu zarejestrowany, bardzo rzadko udziela się ostatnimi czasami na forum (ostatni rzucę kamieniem), ale skoro jednak zdobył się na pewien wysiłek i zamieścił rozbudowaną i składną wypowiedź, to widocznie jest to dla niego ważny i bolesny temat. Dla mnie - nie. Uważam bowiem wszelkie formy sportu za współczesną formę rywalizacji plemiennej, czyli atawizm. A jako człowiek wielce cywilizowany, atawizmem się brzydzę i za wszelką cenę ruguję go ze swojego otoczenia. Tym bardziej, że zwykle wiąże się on z wysiłkiem fizycznym (fuj i brrrrr). Ale i tak się wypowiem.
Zatem wróćmy do noki i jego jakże silnej potrzeby pocieszenia. A w tym temacie przychodzi mi na myśl Michel Houellebecq, który powiedział, że jakby co, to zawsze każdy ma ostatnie pocieszenie (nawet skończony nędzarz), są to nasze narządy płciowe. Ja oczywiście nie posunę się tak daleko i nikomu tego nie polecam (to tylko taka antyatawistyczna dygresja; choć w tym momencie niejaki Freud zapewne wspomniałby o rymowaniu się słowa tenis...), ale przy okazji zwracam uwagę na ostatnią powieść Houellebecqa - "Uległość". Tym bardziej, że zawarte tam wizje, dotyczące obecnych europejskich problemów, wypłyną w dalszej części tej wypowiedzi.
Po tym przydługim wstępie, przejdźmy do meritum. Zatrwożony obywatel noka ma całkowitą rację. Tak właśnie będzie. Wszystkie jego obawy spełnią się i to jeszcze z nawiązką. Bowiem urzędnicze umysły w dziedzinie niebywałych zaskoczeń przerastają nas o wiele długości. Zgodnie z prawem Murphy'ego: lepsze wypiera dobre (a potem jest wypierane przez najgorsze). Zatem choć asfalt, to nie gumowany akryl (czy cokolwiek to chemicznie jest) a korty pokryte (Freud, ty wstręciuchu!) lepsze są od odkrytych, to może jednak lepiej czasami pozostać przy najprostszych rozwiązaniach. Banalność tej konstatacji nawet mnie zwaliła z nóg (a przynajmniej próbowała, bo ja twardy zawodnik jestem w dziedzinie logiki). Może więc, skoro jest dotacja z UE, wystarczy uporządkowanie terenu, poprawienie otaczających ogrodzeń, techniczne usprawnienie podłoża, wykorzystanie dostępnej przestrzeni bez żadnego krycia, itp, itd . Park Konopnickiej został zrekonstruowany, zreorganizowany i zrewitalizowany również przy pomocy funduszy europejskich, a przecież nie musimy płacić za przebywanie na jego terenie. To nie demagogia - to czysta logika.
Świat się zmienia i to na gorsze. Gdy ktoś się mnie pyta: "dlaczego tak twierdzisz?, uważałem cię za optymistę", odpowiadam: "owszem, jestem optymistą, ale niepraktykującym" (to samo dotyczy oczywiście mojej abstynencji - wszelakiej, religijnej również). Korty tenisowe, tak samo jak stadiony, przydadzą się nam, gdy przypłynie do nas fala uchodźców i pośród bezwartościowych okrzyków polityków wszelakiej maści, będziemy sami musieli sobie z tą falą poradzić lub się jej poddać (i tu ponownie witamy pana Houellebecqa).
Noka zakrzyknie: ja o rodzinnym odbijaniu gumowej piłeczki, a ty o światowym problemie geopolitycznym!
Być może, ale przecież wszyscy znamy stare amazońsko-marsjańskie przysłowie: Uderz w Suwałki, a Rzym lub Mekka się odezwą.
Świat jest układem naczyń połączonych. Amazoński motyl macha skrzydłami, a na Marsie znajdują wodę. Noka nie powinien mieć do mnie pretensji, wszak antycypuje on pewne zjawisko, a ja go po prostu wspieram.
Na koniec przyuważę (bez złośliwości) literówkę, która miast koncentrować, będzie koncertować działalność, lokalizację i aktywność. Ponieważ moja perystaltyka jelit nie zniosłaby takiej aktywności urzędniczej, muszę jednak powrócić do mojej awersji sportowej.
Dobranoc