A ja myślę, że w tym co napisał Kuba jest dużo prawdy i sensu, a nie plamy. Spójrzmy tylko na pierwsze zdanie:
Dlaczego zwykły suwalczanin woli pójść na mecz Ślepska ...
Mowa jest o przeciętnym mieszkańcu Suwałk, a nie zagorzałym kibicu.
Ja nie chodzę na mecze Wigier (i zaraz napiszę dlaczego), więc opinię o tym co dzieje się na stadionie i o grze zawodników wyrabiam sobie na temat doniesień medialnych i wieści przekazywanych "pocztą pantoflową". W mediach niestety obraz kibica piłkarskiego jest najczęściej kreowany jako kibola, zadymy z trybun szybciej znajdą się na czołówkach gazet niż relacja z przebiegu spotkania. Na ulicach miasta także widać kulturę "kibiców" np.: wulgarne napisy na ścianach budynków czy naklejki w windach wieżowców. Jak do tego dołoży się brak spektakularnych sukcesów zespołu, to gdzieś w podświadomości koduje się niechęć.
Wydaje mi się, że Klub nie prowadzi także żadnego marketingu ukierunkowanego na pozyskanie nowych kibiców w postaci zwykłych mieszkańców miasta. Nie wiem np. czy prezydenci Suwałk przychodzą na mecze Wigier, ale na Ślepksu są chyba za każdym razem i potem też widać to w mediach. To jest w pewnym sensie promocja, sygnał, wskazówka, że władze miasta popierają ten właśnie sport.
Wybór pomiędzy kibicowaniem na hali w kulturalnych warunkach, a kibicowaniem pod chmurką w otoczeniu "ultrasów" jak napisał Kuba, także stawia siatkówkę na bardziej uprzywilejowanej pozycji (cały czas mówię o przeciętnym mieszkańcu, a nie zadeklarowanych kibicach).
Kolejna sprawa to sukcesy na arenie międzynarodowej naszych siatkarzy i piłkarzy. Jakże różne emocje są na trybunach.
I tu chciałbym wyjaśnić dlaczego nie chodzę na mecze Wigier. Piłka nożna przestała mnie fascynować jak skończyłem 18 lat. "Nogę" zastąpiła właśnie siatkówka. Dużo grałem w siatkę prywatnie, grałem w rozgrywkach "międzyzakładowych" i śledziłem każdy mecz naszej reprezentacji narodowej (wówczas dopiero budowanej). Dlatego ciągnie mnie na mecze Ślepska.
Dla mnie jako kibica ważna jest widowiskowość, dramaturgia i emocje. Jestem w stanie emocjonować się futbolem na tym najwyższym poziomie, ale oglądając poczynania chociażby naszej reprezentacji czy rozgrywek ligowych ...
W piłce nożnej zespoły grają po 90 minut, a często nie pada żadna bramka. W siatkówce po każdej akcji jest punkt - dla jednej lub drugiej drużyny. Nie bez przyczyny zmienione zostały kiedyś przepisy o punktowaniu każdej akcji (wcześniej były punkty tylko przy własnej zagrywce). Chodziło właśnie o podniesienie atrakcyjności, bo sport to show, a jak jest show to są kibice na trybunach.
Na Osirkę przychodzą 3 pokolenia: dziadkowie, rodzice i dzieci. Wydaje mi się, że kiedyś było podobnie na Wigrach.
Pozostałe suwalskie sporty chyba też przeżywają kryzys. Jak rozmawiałem z Rockersem - unihokeiści kończą przygodę z seniorskimi rozgrywkami ligowymi, a o badmintonistach są tylko krótkie wzmianki prasowe. Natomiast za Ślepskiem stoi cała lokalna machina medialna (portale internetowe, transmisje w TV, relacje w radio), która kreuje popyt na ten sport w naszym mieście. Wigry też są w mediach obecne, ale może trzeba czegoś więcej, by przełamać pewne stereotypowe myślenie Suwalczan o piłkarskich kibicach i zachęcić mieszkańców do przychodzenia na mecze i kibicowanie własnej drużynie.