vena! Oczywiście ,że za rok i to jeszcze zależy czy dożyję

Żartuję,ale taką drogę można przeżyć tylko raz w roku. Do Suwałk jechaliśmy jak paniska,natomiast droga powrotna znowu dała się nam we znaki. W Suwałkach wsiedliśmy do pociągu nieświadomi tego co nas czeka. Przyszedł konduktor ,sprawdził bilety i pyta się czy wiemy o przesiadce .[Suwałki -Poznań miał być przejazd bezpośredni] Oczywiście okazało się ,że przy kupnie biletów zapomniano nas uprzedzić o czekających nas niespodziankach.
Kłaniam się w tym miejscu obsłudze kas biletowych na dworcu w Suwałkach 
Okazało się ,że w Wydminach przesadzono nas do autobusów i zawieziono do Giżycka.Tam czekaliśmy około 30 min.na podstawienie 3 wagonów ,które łaskawie dowiozły nas do Olsztyna.W Olsztynie kazano nam ponownie wysiąść ,przy wysiadaniu zapytałam nieszczęśliwego konduktora i zarazem kierownika pociągu ,na jaki peron mamy się kierować. Biedaczysko odpowiedział ,że
chyba z trzeciego ,on dobrze nie wie ,bo jedzie pierwszy raz tą trasą.Facet mnie załamał

dobrze ,że już przedtem powiedziałam mu co o tym wszystkim myślę..Wściekła byłam ,że lepiej nie mówić. Tu musieliśmy czekać na pociąg ,który wiózł ludzi do Suwałk-relacja Wrocław -Suwałki.Czekaliśmy na niego 45 minut. Nastąpiła wymiana pasażerów,oni przesiedli się w nasze 3 wagony ,a my w ich pociąg ,który zawrócił w powrotną drogę.Tym sposobem w Poznaniu byliśmy o 1 godzinę później niż było ,to planowane. Dopowiem jeszcze ,że w Olsztynie ,mąż poszedł do informacji o konkretną wiadomość ,pani była oburzona ,że wszyscy pytają się o to samo

Jednym słowem rozpacz,mogli podać przez megafon informację i nikt by ich nie niepokoił.
Już druga podróż powrotna z przygodami ,zeszłego roku była jedna przesiadka,teraz już dwie ,pytanie co może być w przyszłym roku.Strach pomyśleć

Byłam zła ,bo gdybym jechała z torebeczką pod pachą ,to niech mnie przesadzają ,ale człowiek jedzie objuczony i jeszcze tyle kłopotu. Najbardziej wściekałam się ,że nawet nikt nas nie przeprosił za zaistniałe utrudnienia. Gdybym wiedziała o takich tarapatach ,to wybralibyśmy drogę przez Warszawę i mielibyśmy jedną przesiadkę ,ale za to planowaną. Mam nadzieję ,że złość na PKP do przyszłego roku nam przejdzie
