Jako kierowca też jestem zszokowany rosnącymi cenami paliw, prognozami ich podwyżek (Iran, blokada cieśniny Ormuz ect.) i przede wszystkim brakiem reakcji ze strony rządu. Jeszcze niedawno mister minister Pawlak wygłupił się w TV, że paliwa to u nas najtańsze w Europie ... tylko dochodów zapomniał porównać. Wyraz społecznego niezadowolenia w tej sprawie popieram, tylko sensu tej formy protestu pojąć nie mogę.
Chcemy ostrzec tzw."rząd" że jeżeli nie zainteresuje się problemem to zablokujemy EURO 2012
Ok, zablokujecie ósemkę, zablokujecie stację ORLEN i dacie się jej pracownikom we znaki, ale gdzie tu dolegliwość dla rządu? Jak wymienią Suwałki w tzw. mainstreamowych mediach (że przyłączyły się do protestu) to będzie Cud Nad Czarną Hańczą. Trzeba mieć przy tym nadzieję, że obejrzy to Tusk i się wzruszy.
A kto tak naprawdę na tym ucierpi - ano przeciętny kierowca jadący do pracy, do rodziny, na zakupy, który nie dość, że musi bulić ciężkie pieniądze za paliwo - to jeszcze jeszcze i w korku przy tym postoi. Albo Pan Sprzedawca na ORLENIE, który się tego dnia grosiaków naliczy. Albo sam ORLEN, który będzie miał rekordową ilość klientów i marny zarobek.
Dlaczego hakerzy w proteście przeciw ACTA nie blokowali stron internetowych np. Orlenu, tylko strony rządowe? Bo na tym ucierpiał decydent. Po co więc blokować drogi, którą rząd nie jeździ i stacji paliw, na której rząd nie tankuje? Żeby pokazać że można i potem zrobić powtórkę przed Euro? Pytanie tylko kto tak naprawdę na tym ucierpi?
Podkreślę raz jeszcze - jestem za tym, żeby przekazać jasny (i możliwie dotkliwie odczuwalny) sygnał od kierowców w stronę decydentów, że miarka już się przebrała i najwyższy czas interweniować, jednak ta forma protestu (czyli jak wyżej) jest wg mnie chybiona.