Jak co roku o tej porze Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa przesyła rozliczenia ogrzewania za ubiegły rok. I co roku skacze mi ciśnienie jak zaglądam w to rozliczenie.
Dwa lata temu - prawie 1000 zł do zapłaty
Rok temu - prawie 700 zł do zapłaty
W tym roku - 500 zl do zapłaty
W poprzednich latach rozmawiałem z przedstawicielami firmy obsługującej odczyty z podzielników ciepła i dokonującej stosownych wyliczeń. Robiłem wszystko wg ich rad, aby jak najefektywniej "zarządzać ciepłem" w moim mieszkaniu:
- nigdy nie zakręcałem termostatu na pozycję 0;
- zniejszałem temeraturę grzania przy wychodzeniu z domu na dłuższy czas;
- wietrzyłem mieszkanie krótko, ale intensywnie,
- mam szczelne plastikowe okna.
Mimo to, co roku do zapłaty

Dobrze , że zimy są coraz słabsze, bo chyba bym zbankrutował na samym ogrzewaniu.
Ciekawostka jest taka, że jak rozmawiałem z ludźmi, kótrzy nie mają podzielników, to u nich są prawie zawsze nadpłaty (a grzeją na maxa bo nie muszą oszczędzać). Podzielniki miały niby obniżać koszty ogrzewania, wymuszając oszczędzanie ciepła, a jest chyba odwrotnie.
W Spółdzielni nie chciali mi powiedzieć jak wygląda sytuacja w moim bloku jeśli chodzi o średnie dopłaty lub nadpłaty. Nie zdziwiło ich, że różnice pomiędzy rozliczeniami poszczególnych mieszkań sa tak duże, że możaby za te pieniądze ogrzać dodatkowy lokal.
Trzeba będzie chyba na następną zime zainwestować w kaloryfery bez podzielników, a te obecna zakładać tylko do corocznego odczytu
