Odgrzebałam ten wątek,bo w Wielki Piątek przytrafiła się nam przygoda,która bez względu na miejsce zamieszkania może się każdemu przytrafić.
Otóż,w godzinach przed-południowych otrzymałam telefon.Bardzo uprzejmy pan złożył mi serdeczne życzenia świąteczne,ja podziękowałam,a uprzejmy pan zadał mi pytanie czy wiem kto mówi. Na początku rozmowy,głos skojarzył mnie się z przyjacielem męża [ze Suwałk],więc powiedziałam jego imię i przeprosiłam,że z mężem nie może rozmawiać,bo właśnie uciął sobie drzemkę. Tego dnia mąż wstał bardzo wcześnie,więc chciałam aby sobie odespał -taka jestem dobra żona
Mój rozmówca stwierdził,że ma bardzo pilną sprawę i musi ją ze mną załatwić.Okazało się,że ma interes do zrobienia i potrzebuje na gwałt ........15 tys zł. Mając na uwadze osobę z którą go kojarzyłam,wydało mnie się coś podejrzane i powiedziałam,że jednak męża obudzę. Tak uczyniłam,ale uprzedziłam go aby przysłuchał się dokładnie czy to jest głos naszego przyjaciela.
Mąż podszedł do telefonu i wysłuchał bajeczki o interesie życia w banku monachijskim

Jednak przerwał cały ten wywód i zapytał się: z kim rozmawiam i... wtedy nagle w słuchawce usłyszał imię ''Andrzej'' [a ja podałam inne imię] i ..nagle rozmowa się urwała.
O całym tym wydarzeniu opowiedziałam naszemu zaprzyjaźnionemu listonoszowi i okazało się,że tego dnia kilka osób w okolicy miało podobne telefony.Jedna pani miała nawet brać taksówkę i jechać do banku.W rezultacie sprawę zgłosiła na policję,oszust podał jej nr k-ta na które miała przelać pieniądze. Co z tego wynikło? Nie wiemy.
Łobuz był bardzo cwany i odważny.Obecnie jak widać do wnuczka doszedł przyjaciel.