Brak brwi, otarte powieki i nieustający potok łez - oto skutek ciągłego przecierania oczu ze zdziwienia, spowodowanego ujrzeniem tego, co włodarze miasta i wrocławscy projektanci uważają za loga, mające charakteryzować nasze miasto. Całkowity brak pomysłu, zaangażowania i kreatywności połączony z bylejakością i wciskaniem kitu. Nieatrakcyjne wizualnie i chybione koncepcyjnie. Logo ma identyfikować markę (w tym wypadku miasto jest po prostu produktem), zapadać w pamięć, charakteryzować się prostotą, być zrozumiałe bez interpretacji autorów i nawiązywać kontakt z odbiorcą. A co otrzymujemy? Po raz kolejny "wieś tańczy i śpiewa", a na dodatek w cieniu kościelnych wież. Dlaczego Suwałki mają się kojarzyć z kościołami i klasztorami, na miłość boską (ale się zbiegło)?! Bo jest ich dużo? Jak w każdym polskim mieście. Tak samo jak "Biedronek". Już taki owadzik prezentowałby się lepiej, bo choć biedroneczka nie kojarzy się bezpośrednio z Suwałkami, to już z "pogodnością" jak najbardziej.
Niektórym sylwetki świątyń na jednym z logo, kojarzą się z flaszkami (zapewne wielu powiedziałoby, że zupełnie słusznie), innym (w tym i mnie) litera "S" na logo z klasztorem (?), przypomina to, co nasze psy pozostawiają na spacerze, tylko w odmiennej kolorystyce.
Koszmarna jest również zastosowana czcionka. Bo choć większość standardowych czcionek nie nadaje się do tworzenia logotypu, to każdy, kto choć otarł się o projektowanie graficzne, wie o przeogromnym bogactwie istniejących fontów, lub też zdaje sobie sprawę z możliwości zaprojektowania od podstaw potrzebnych liter, czy też całego napisu.
By stworzyć to, co próbują nam wcisnąć "dizajnerzy", nie trzeba nawet odpalać Photoshopa. Wystarczą na przykład programy: AAA Logo, Sothink Logo Maker, GreenBox Logo Maker itp, oraz kilka minut (po zapoznaniu się z danym programem), by otrzymać podobne wizualnie "dzieła". A potem można dorabiać ideologię o mapach pogodowych, motywach wody i zieleni, indywidualności i oryginalności miasta, nowej fazie dynamicznego rozwoju, wyświetlaczach kwarcowych, suwalskich gwiazdach, promykach itp. Sraty pierdaty, czyli gówno jaszczurki.
Myślę, że w tym momencie warto rzucić hasło, by zaprojektowanie suwalskiego loga powierzyć rodzimym plastykom w otwartym konkursie.
Zdaję sobie sprawę, że trudno każdemu dogodzić (jeden lubi pomarańcze, drugi jak mu skarpetki śmierdzą, czyli jak mawiają Rosjanie: wkus i cwiet, tawariszcza niet), i że łatwo krytykować nie proponując nic w zamian. W dużym uproszczeniu - jestem zwolennikiem stylu, który pozwala stworzyć logo
kilkoma pociągnięciami ręki (tak to przynajmniej wygląda, bo tylko projektant wie, ile tak naprawdę, kosztowało go to pracy), i prezentuje się ono dobrze zarówno w kolorze jak i czarno-białe (ksero). Chciałbym jednak przywołać logo, które choć nie całkowicie przystaje do mojej ulubionej stylistyki, to osobiście uważam je za udane. Logo Podlasia, zaprojektowane przez Leona Tarasewicza (myślę, że dosyć znane), wzbudzało i wzbudza wiele kontrowersji, ale "zdigitalizowany" żubr ze sloganem "Podlaskie - bogactwo różnorodności", dobrze wywiązuje się z zadania. Występuje tu ciąg skojarzeniowy: żubr - Podlasie - piksele - nowoczesność - różnorodność - wielokulturowość - dynamika - siła - energia - bogactwo. Całkiem nieźle. Zaryzykuję twierdzenie, że będzie rozpoznawalne w całej Polsce.
A skoro już mówimy o sloganie, to warto wspomnieć o jednej z najlepszych akcji promujących miasto. Hasło "I love New York" (z serduszkiem) przyjęło się błyskawicznie i znane jest praktycznie na całym świecie (kubeczki, koszulki, długopisy itp, itd). Mieszkańcy Nowego Jorku (i nie tylko) identyfikują się z nim i są z niego dumni. Dlaczego? Bo w nie UWIERZYLI. Czy tak będzie z naszą "pogodnością"? Zobaczymy. To tyle na ten temat. Ale co ja tam wiem...