Dopalacze to obciach? A może ten rząd to obiach?
Przecieram oczy ze zdumienia. Koledzy i koleżanki ogólnie mi znani jako twórcy młodego pokolenia, twierdzą publicznie na użytek prasy konserwatywnej, że dopalacze to obciach. Owym wydawcom-konserwatystom takie wyznania to miód na ich łamy- szukają dowodów rozmaitych konserwatyzmów, by wymóc kolejne zakazy. Z tego co słyszę od prześmiewców rządowych zakazów, to zakazano na przykład lilii wodnej. Te, które rosną, są nielegalne- bo ich korzenie chyba mogą być halucynogenne czy coś takiego. Zakazano tylu substancji chemicznych, że problemy mają producenci np. perfum.
Wypowiada się dla „Metra”, periodyku wydawanego przez wydawcę m.in. Gazety Wyborczej, jakaś część tego światka. Ludzie ci jednocześnie chyba, jak sądzę bądź znam z autopsji, popierają depenalizację czy legalizację marihuany. Czego jednakże w tym tekście nie znajdziemy. Jest tylko o tym jakie to dopalacze są trefne. Mam przeczucie że chyba nie o taki obrót sprawy chodziło owym osobom. Uwaga dla tychże znajomych wypowiadających się dla mediów w stylu "Metra": moi drodzy, tak działają media konserwatywne. Szukają i sięgają tylko po tych z którymi choćby kawałek im po drodze.
Dopalacze? Nie wiem, nigdy nie próbowałem. Napotkanym osobom ich konsumpcję odradzam- są to środki często nienaturalne, chemiczne (choć nie zawsze). Teraz słyszę w telewizorze u rodziny wielką medialną, i kompletnie jednostronną „wojnę dopalaczową” na rządowym kanale TVP 1. Dopalacze są różne, część z nich jest naturalna, część zaś to chemikalia, których zasięg byłby znikomy, gdyby nie polityka rządu. Zapewne konsumują je ci którzy w ultrakonserwatywnym kraju rozmaitych zakazów po prostu nie mogą kupić marihuany. W innych krajach Europy nie zaobserwowałem większej popularności takich specyfików.
Headshopy są w Europie Zachodniej nie mniej liczne niż w Polsce, ale ta branża sprzedaje nasiona i utensylia do konsumpcji marihuany. Zaś w Holandii, gdzie sprzedaje się marihuanę w sklepach (dżoint kosztuje 3,5 euro), w porze lunchu substancja ta jednoczy w coffe-shopach na niemal każdym rogu ulicy i białe kołnierzyki managerów, i niebieskie- robotników. Marihuanowy zapach wypełnia ciasne ulice śródmieści miast. Czy upada tamtejsza gospodarka? Ba, ma rozmiary większe od polskiej, mimo kilkakrotnie mniejszej liczby ludności, zaś sam kraj mieni się mianem matecznika kapitalizmu.
Rząd zakazuje najpopularniejszych naturalnych i relatywnie bezpiecznych substancji psychoaktywnych, bezpieczniejszych od alkoholu czy papierosów wg większości dostępnych mi wyników badań medycznych. Ogranicza podaż relatywnie bezpiecznych i sprawdzonych substancji psychoaktywnych, a potem się dziwi że ludność sięga po „nawóz do fiołów” i inne sztuczne specyfiki. Zamordyści z Platformy Obywatelskiej w swoim agresywnym wyznaniowym konserwatyzmie nie rozumieją, że idą drogą całkowicie unikalną. Swoim prawodawstwem tworzą kazusy nie spotykane na tym kontynencie. Wg mnie jest to tylko przykład na nienormalność polskiego systemu politycznego.
To nie dopalacze są obciachem. To obciachowy jest rząd który powoduje że ludzie rzucają się na jakieś chemikalia. Przypomina to jak żywo czasy amerykańskiej prohibicji.