Korale Żorskiej Matki Bożej
Autorka tekstu wspomina opowieść o wiejskim parobku,który zakochał się w córce zamożnego gospodarza a wydarzyło się,to wiele lat temu w Żorach.
Chłopak pracował w Starym Dworze na pograniczu Baranowic i Dolnych Osin.Dziewczyna ,którą obdarzył wielką miłością pochodziła z zamożnego domu..Gdy ojciec dowiedział się ,że młodzi się spotykają ,urządził na nich zasadzkę. Młodzieńca ''pachołki'' mocno pobili,a dziewczynę ojciec zamknął w ciemnej komorze.Przekonany był,że po takiej karze zapomni o przystojnym parobku.Chłopak nie dał za wygraną i następnego dnia poszedł ze swym wujem ,który był cieślą dworskim -prosić o rękę dziewczyny.Gospodarz jednak wyśmiał ich :''-Co ty se myślisz ,dworska plewo,że ci dom moja dziołcha? Jom dostanie yno taki bogacz ,co ji kupi ze trzi sznurki prawyh a rubych pociorków,a ty tego we życiu mioł bydziesz,zasrańcu! Jak by niy twój ujek,co go szanuja,to bych ci downo nogi ze zadku wytargoł! Som uwidzisz,że moja Neżka bydzie tańcować na swoim weselu na Godni Śwynta,a ło ciebie zapomni...''
Młody Mateusz ,bo takie miał imię młodzieniec,przeżył bardzo mocno słowa niedoszłego teścia.Wuj poradził mu ,aby poszedł do spowiedzi ,bo obawiał się ,że złe myśli chodzą Mateuszowi po głowie.Młodzieniec posłuchał rady,poszedł do kościoła i ukląkł na klęczniku,uniósł głowę i spojrzał na wizerunek Madonny i zobaczył umocowane trzy grube sznurki prawdziwych korali na jej blaszanej sukience ..Czerwona mgła zasnuła mu oczy,wybiegł z kościoła jak ''oparzony'',nie wiedział nawet ,jak dotarł do domu..
Od tej chwili targały nim pokusy,był bliski obłędu,aż pewnego dnia zdecydował się zajsć do kościoła,ukrył się pod ławką i zaczekał ,kiedy kościelny zamknie drzwi kościoła.Wstał i podszedł do kaplicy ,gdzie wisiały korale.Podszedł do obrazu ,wisiał dość wysoko ,więc musiał się wspiąć ,aby dosięgnąć korali.Jedną ręką trzymał się gzymsu,drugą zdejmował korale,kiedy miał je w ręce ,noga pośliznęła się i złodziej zawisł kilka metrów nad ziemią,chciał zeskoczyć ale poczuł,że coś trzyma go za włosy i tak uczepiony gzymsu doczekał ranka ,aż usłyszał otwieranie drzwi ,zaczął wołać o pomoc.Zdziwiony kościelny zawołał proboszcza ,przy pomocy drabiny uwolniono go z tej opresji,jadnak włosów nie udało się rozplątać i należało odciąć cały pukiel .
Zanim go uwolniono,a była to niedziele ,ludzie zaczęli przychodzić do kościoła.Wśród tłumu był również gospodarz ze swą córką Neżką.Dziewczyna padła na kolana,ludzie po zapoznaniu przyczyny tragnięcia się na wota ,również zaintonowali modlitwę błagalną.Proboszcz wzruszony miłością młodych zwrócił się do zatwardziałego ojca: Pozwólcie gospodarzu,dzieckom się pobrać! Widzicie ,Paniynka sie nanich niy gorszy,bo inacy by sam wos niy prziwiodła!
I tak zakończyła się historia Neżki i Mateusza ,którego teść polubił,a chłopak okazał się pracowitym zięciem.
Miejscowi starsi ludzie przekazywali tą opowieść młodym pokoleniom i pokazywano zawieszony wśród wot kosmyk włosów i mówiono o niedoszłym złodzieju ,którego Matka Boska zwiesiła za włosy ,aby uchronić go przed świętokractwem.
Autorka -Elzbieta Grymel -miesięcznik Bluszcz;tekst ,który napisałam w skrócie został nagrodzony w konkursie Historie [Nie]Zapomniane