Widzisz Wojtku - czasy się zmieniają, ludzie się zmieniają - tyczy się to tak samo wykonawców jak i publiki.
Grabaża mam przyjemność wspominać jako gościa, z którym można spokojnie pogadać przy browarze, bez jakiejkolwiek napinki (..."bo ja jestem gwiazdom!"). Ba, przez ów browar nagrałem swego czasu wywiad którego próżno wyczekiwali dziennikarze Trójki, Zetki i paru innych rozgłośni... Kwestia czasami pogadania jak człowiek z człowiekiem. I to właśnie odróżnia czasami "gwizadkie" od dobrego wykonawcy.
Swoją drogą mam wrażenie, że "
Grabaż" jednak poleciał gdzieś w niebyt ze swoim gwiazdorstwem i "Strachami na lachami"... Szkoda.
To co opisujesz na przykładzie
Nosowskiej - sorry... Ale to mi się w głowie nie mieści - poziom publiki poniżej dna. Przynajmniej moim zdaniem, pamiętam koncert
Nosowskiej na Wigrach (byliśmy na nim obaj, choć niestety, nie mieliśmy okazji się spotkać) - jak dla mnie był świetny, zwłaszcza zakończenie. Do tej pory mam ciary na plecach wspominając.

Publika? Pomijając tych, którzy wpadli tam na piwo i spotkanie rodzinne, myślę, że świetna. Było dobrze. Było fajnie.
Kolejna gwiazdka, która zwykle była odbierana jako infantylna (...w czasach młodości, na początkach kariery) -
Chylińska. Wspominam jako naprawdę fajną babkę z którą można i pogadać i wypić i jeszcze przy okazji komuś mordę obić... Infantylizm? W żadnym wypadku. Choć media ją tak przedstawiały.
Za to na ten przykład baaardzo nie lubię
Maleńczuka - nie jest kwestią jak go przedstawiają media, kwestią jest jego sposób bycia. Czasami mówi mądrze, problem w tym, że są to wyjątki. A sam sposób jego zachowania pozostawię bez komentarza. Bo za zachowanie go nie lubię. Bardzo. Kawał chama i prostaka - jeśli mogę go tak określić.