Rzeczywiście można się trochę zżymać na realia. Akcja z V-2 i mnie wydała się wymagająca, może nie tyle przymrużenia oka, co zawieszenia niewiary (podobnie jak w filmach z Bondem). Przecinamy drucik kolczasty, podczołgujemy się kilkanaście metrów i co widzimy? Jedną z największych tajemnic III Rzeszy dumnie sterczącą na praktycznie niestrzeżonej łące. Aha, i nie zapomnijmy zabrać ze sobą na akcję małego dzieciaka.
No dobra, pamiętajmy jednak, że serial taki nie ma nas edukować historycznie (wszak nawet nazwa "cichociemni" nie jest używana z pewnych względów), ale powinien dostarczyć emocji i rozrywki. Nie musi też wspinać się na wyżyny dokonań filmowych - wystarczy zgrabny scenariusz i reżyseria (są), ciekawe wątki (są), bohaterowie jak się patrzy (są), całkiem dobre aktorstwo (jest), dobre plenery, scenografia oraz rekwizyty (są) i otrzymujemy niezły serial sensacyjny, który choć nie pozbawiony pewnych błędów historycznych i logicznych (ponownie kłania się dobrowolne zawieszenie niewiary, bo dorzucić można nieprawdopodobieństwo zdarzeń), dostarcza nam dobrej i nie głupiej rozrywki. Co w dobie żenujących tasiemców oraz ogólnonarodowej żałoby "kartonowo-pudłowej" jest już niebywałym wyczynem.
A wątek "policyjny" rzeczywiście jest wyjątkowo smakowity, bo wojna, okupacja i ruch oporu swoją drogą, a przecież policja kryminalna lub odpowiednie służby, na co dzień też miały co robić (vide "Noc generałów").
A co do obersturmbannfuhrera Larsa Reinera i jego poczciwej twarzy... Gdy na ekrany wszedł film "Och, Karol 2" z Piotrem Adamczykiem w roli głównej, to nieprzebrane szeregi pań "szydełkowo-włóczkowych" pobiegły do kin obejrzeć "naszego papieża". Zapewne wyszły z kina lekko skonfundowane.
Dziękuję za uwagę.