Znam wędkarza, który złowił olbrzymiego karpia [z zębem, osobiście widziałam-przyniósł łeb do pracy i nam udowodnił, bo nikt nie chciał wierzyć.] i ryba była zjedzona. Dziś już łowi się wg wymiaru.

z linijką

Miałam na myśli skażenie środowiska. Bo osobiście bałabym się, jednak tamtejsi ludzie żyją w tym środowisku,więc może dla nich to bez różnicy.
Powracając do wielkości ryb, to w latach 60-tych w mojej dzielnicy był elegancki, jak na tamte czasy sklep rybny i sprzedawano sumy z metra

Na wystawie pływał żywy okaz, a na zapleczu mieli już ubite lub uśnięte okazy.