Witam Lizabi ! nie wiem czy jestem świetna ,ale jak się w coś angażuje to na całego.Może to poznańska dokladność

Przeczytałam to co napisałaś mojemu ''podpowiadaczowi'' i jego odpowiedż brzmiała---''Ja sobie wypraszam''.Tak między nami,to on
może sobie wypraszać a my wiemy ,że kobiety są wytrwalsze i bardziej cierpliwe , co sprawdza się przy poszukiwaniu takich cie-
kawostek [W tym miejscu wypraszamy sobie podśmiewanie się z nas naszej męskiej części forumowiczów

]
Powracając do ks.Hamerszmita ,to wiem ,że do Suwałk przyjechał w 1959r ,remont kościoła św. Apostołow Piotra i Pawła to jego
dzieło.Ponoć wydał na to 25 tys marek zach.które otrzymał jako odszkodowanie za los królika doświadczalnego.
Cudem było przeżycie pseudomedycznych eksperymentów.Wszczepiano mu między innymi malarię.Drugim cudem było wkroczenie do Dachau armi amerykańskiej o dzień prędzej i tym uprzedzili rozkaz Himlera o zlikwidowaniu wszystkich więżniów.
Po rocznym administrowaniu zostaje proboszczem dzisiejszej konkatedry ,wspomnienia wskazują,że to najlepszy czas dla świątyni
a jeszcze lepszy dla wiernych.Gdy na początku lat 80-tych,ogłoszono stan wojenny,kościół św.Aleksandra był ostoją dla ludzi
''Solidarności''.Można tu było liczyć na przechowanie ''bibuły'',a nawet wydrukować co nie co.Przechowywał ludzi i nikomu nie odmówił pomocy.
W tamtych latach takie zachowania były bardzo ''budujące''dla ludzi ''walczących'', szczególnie na małych miastach,gdzie trudno
być osobą anonimową.
W lutym 2007r minęła 11-rocznica jego śmierci o którym za życia mówiło się,jak o świętym.Biskup Jerzy Mazur jest ponoć naj-
gorętszym orędownikiem przyspieszenia procesu beatyfikacjnego.
''Był niestrudzonym wytrwałym pielgrzymem._-----Nawet wówczas ,gdy mknął ulicami Suwałk swoim pyrkającym simsonem,czy niespiesznie z laską lub parasolem,przemierzał Kościuszki w wyprawie na pocztę''-wspomnienia p.Danuty Karwel ,która opiekowała
się księdzem po jego przejściu na emeryturę w 1986r,aż do jego śmierci 5 lutego 1996r.
Swoje życie kapłańskie rozpoczyna w Dobrzyjałowie,po krótkim czasie 1 IX 1939r przenoszą go do Bakałarzewa [ma 24 lata]
W 1940 r.trafia na wezwanie do suwalskiego Gestapo,a potem do więzienia,po kilku dniach z innymi kapłanami przewożą ich do
Działdowa do koszar i w maju 1940 r -znowu transport ,tą razą do Rzeszy i tak został numerem22575.

Teraz czekamy,aż doczeka nagrody za swoje życie. Pozdrawiam gaga