Zły pracownik wycinek z prasy z początku lat 60-tych.
Wprowadzę Was w temat, otóż pewna pracownica skarży się swój zakład pracy i czuje się poszkodowana, gdyż zwolniono ją z pracy. Na kopercie do gazety dopisuje ‘’Sprawa bardzo pilna’’. Sprawa faktycznie była bardzo pilna, bo zwolniona osoba, to matka dwojga dzieci i zwolniono ją krótko po urlopie macierzyńskim. Autorka szuka ratunku, nagłaśniając sprawę w prasie- zaznacza , że już i Komitet Powiatowy interweniował. Przedstawiciele redakcji udali się do wskazanego zakładu pracy i tam spotykają się z wyjaśnieniem kierownictwa.
Proszę spojrzeć, mówi kierownik. Ona jest stale pod kreską. Nie wykonywała normy, opóźniała pracę. Pracowała w grupie z trzema innymi, tam jest praca wiązana Rozumiem, że chodzi o tzw. Pracę taśmową. Dalej czytam dalej :
Teraz wprowadziliśmy jeszcze szybszy tok produkcji. Przecież musimy usprawniać. Dziennikarz proponuje, że ze względu na trudną sytuację kobiety, może zakład dać jej pracę bez normy w innym dziale.[/i] Ostatecznie w wyniku interwencji i nagłośnieniu sprawy przydzielono kobiecie pracę chałupniczą. Redakcja pisze:
Dalecy jesteśmy od zachwycania się postawą zakładu pracy. Zwolnili pracownika, choć znali jego ciężkie warunki. A z drugiej strony-czy ciężkie warunki mogą być jedyną kwalifikacją osoby ubiegającej się o pracę? Czy powinniśmy bronić tych, którzy z racji swych warunków żądają pomocy od społeczeństwa, od siebie samych nie żądając żadnego wysiłku? Tak wypowiedź w tamtych latach,gdy ponoć pomagano robotnikom? Niestety ostatnie zdanie pasuje do dzisiejszych czasów, jednak należy pamiętać, że takie podejście do życia pokutuje od czasów PRL-u.’’ Czy się stoi, czy się leży –stówka się należy’’, albo sławne: ’’Każdemu po równo’’. Najważniejsze, że wtedy ludzie odwoływali się do ‘’Komitetu’’
