PIKASON,ja jak zapewne już się domyśliłeś jestem z Wielkopolski,tylko mąż jest ''tutejszy'',ale czasy PRL-u przeżył w większej części również w Wielkopolsce,bo jako 20-latek opuścił Suwałki.
Powracając do kolejek,to u nas były i wiecie co było najgorsze: nie lubiłam wtedy emerytów...a czemu? Bo oni mieli czas stać w tych kolejkach i jak my wówczas młodzi wracaliśmy z pracy-już towaru nie było.Gdy wracałam z pracy,a trwało to całą godzinę,po drodze odbierałam syna z przedszkola i wracaliśmy autobusem do domu.Pracowałam w okolicy,gdzie nie było sklepów,natomiast w moim bloku był sklep spożywczy i jak ''rzucano'' kawę lub inny rarytas,wtedy budziła się sąsiedzka poczta i jeden drugiego informował lub robił kolejkę.Czasem w kolejce już stała córka,a ja tylko dobijałam.Jakoś nie kłóciliśmy się,że ta pani nie stała,może dlatego,że wszyscy byliśmy z tej samej ulicy.
Z masłem nie miałam kłopotów,bo mój zakład pracy dostawał dostawy z zakładów,które z nami współpracowały i każdy pracownik mógł kupić tzw.przydział. Dzieliłam się nawet z mamą,a należy wspomnieć,że musiałam zaopatrzyć mamę i siostrzeńca,koleżankę córki-wtedy nastolatkę,oraz moją rodzinę.Byłam sama,bo mąż był w ciągłej delegacji.
Był okres ,gdy jeździliśmy na świąteczne zakupy do Wrocławia,bo tam realizowali kartki bez podziału na mięso i wędliny.Jakoś dziwnie ten cały PRL kojarzy mnie się z tymi trudnościami.Może dlatego,że je najbardziej odczułam.
A tak bardziej zbliżając się do Waszych problemów,pamiętacie jak było z podręcznikami? Do kupna tylko w szkole,tak było w Poznaniu.W tym czasie koleżance z pracy przytrafiło się nieszczęście,spaliło się mieszkanie i dziecko pozostało bez podręczników.Całe szczęście,że moje dzieciaki miały w szkole idealną nauczycielkę,która rozprowadzała podręczniki i pani ta załatwiła mi dodatkowy komplet.
Jeszcze jedno,koleżanka z pracy miała syna z nr buta 46,padło hasło: Dziewczyny jak zobaczycie gdzieś ten numer butów,bez względu jakie-kupujcie.I o dziwo,wszystkie szukałyśmy,nikt nie mówił -nie mam czasu,byliśmy po prostu lepsi.
Gdy mój syn szedł do I komunii św,to nawet ksiądz informował mnie,gdzie dziś rzucono towar-wiedział,że byłam sama i na dodatek pracowałam.
A pamiętacie dary z kościoła? Kiedyś moje dzieci dostały .....papier toaletowy,niosły go w siateczce i ZOOMO je rewidowało na ulicy.Dzieciaki wróciły do domu zaniepokojone.Takie to były czasy.Mogłabym pisać godzinami.
A,że piszemy z różnych stron Polski,możemy porównać jak te czasy wyglądały.Dlatego PIKASON pisze,że tam było wszystko,dlatego wspomniany przezemnie Wrocław też miał lepsze warunki.