Od kilku dni myślę o tamtych czasach,codziennie w Glosie Wielkopolskim drukowane są wspomnienia o tych latach,a szczególnie o stanie wojennym.Jutro ma się ukazać dodatek dotyczący tych smutnych dni. 30 lat,a wszystko dokładnie się pamięta i ponownie przeżywa. Załączam zdjęcie z tamtych dni,które pochodzi z Głosu Wlkp.
W dzisiejszej zapowiedzi,czytam:
Przedstawimy obszerne kalendarium przebiegu stanu wojennego i pełną (niepublikowaną dotąd) listę osób internowanych z terenu Wielkopolski. Jednym z bohaterów naszej publikacji będzie legendarny przywódca podziemnej "Solidarności" w naszym regionie, Janusz Pałubicki. W dodatku z okazji rocznicy 13 grudnia 1981 roku znajdzie się również relacja twórcy stanu wojennego - fragmenty niepublikowanej dotąd książki gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Opublikujemy także przesłane do nas wspomnienia Wielkopolan, którzy podzielili się z nami swoimi przeżyciami z okresu stanu wojennegoOglądając film,który wstawił the_mask widzę spokojne przemarsze,bez obstawy

Jestem zdziwiona,chyba,że tylko takie zdjęcia tu przedstawiono.
W moim mieście, każde składanie kwiatów pod pomnikami, odbywało się w asyście mundurowych,z groźnymi minami

Natomiast msze św.które odbywały się co 16 dnia miesiąca-w intencji ojczyzny kończyły się wychodzeniem również w odpowiedniej asyście, a pobliskie ulice obstawione były tzw.''sukami'',nie wspomnę ile ''obcych''było na tych mszach-łatwo można było ich rozpoznać. Kiedyś pod koniec jednej mszy św. po kościele rozdawano karteczki,jaką drogą mamy się ewakuować. Troszkę zrobiliśmy ''obstawę'' w konia,bo ludzie wyszli bocznym wyjściem,które ksiądz udostępnił i znaleźliśmy się na innej ulicy. ''Smutną'' obstawę ominęliśmy. Była taka tradycja,że co miesiąc msza była organizowana przez inny zakład pracy,o miejscu dowiadywaliśmy się w ostatniej chwili.
Takich spokojnych przemarszów jak pokazano na filmie u mnie nie widziałam. Pod poznańskimi krzyżami na pl.A.Mickiewicza ludzie składali kwiaty,palili znicze, a chłopaki mundurowe dzień i noc pilnowały krzyży. Najgorszy był dzień,gdy w 1983r przyjechał do Poznania Ojciec św. i wracaliśmy,po kilkugodzinnej uroczystości do domów pieszo,bo tramwaje były tak przeładowane. Musiałyśmy iść dłuższą drogą ,bo nasz skrót wiódł właśnie przez ul. św.Marcin,na którym właśnie stoją poznańskie krzyże. Niestety kordon ZOMO,zagrodził przejście,a jakie mieli mętne spojrzenia..... wyglądali jak nie ludzie.
Oj! Mogłabm wspominać -może ktoś ze starszych będzie miał coś do wspominania,bo większości z Was wtedy na świecie nie było. Jedna rzecz,która mnie ucieszyła w dniu ogłoszenia stanu wojennego,to fakt,że dzieci nie musiały iść do szkoły. Przynajmniej ja mogłam iść spokojnie do pracy,nie denerwując się,że dzieci może spotkać jakieś nieszczęście- w domu były bezpieczne.
Później nam pracownikom wydawano przepustki,jeśli ktoś musiał przed 6,00 lub po 22,00 poruszać się po mieście.
Oglądając powyższy film,myślałam ilu z tych ludzi zachowało do dziś swoje ideały? Przecież wtedy byliśmy w tym nieszczęściu -szczęśliwi i pełni nadziei, że może wreszcie coś drgnie ...... i drgnęło,ale ludzie to sprzeniewierzyli bijąc się o stołki i władzę. Nie tak sobie wyobrażałam ''Solidarność''-może jestem idealistką? Jak nadszedł okres tych przepychanek,to mimo,że byłam w zarządzie zakładowym-podjęłam decyzję wypisania się z tej ''ekipy''. Jednak w sercu wszystko pozostało.

