Nie jest to widok z mojego okna,ale z mojego parapetu.Chcę się z Wami podzielić kwiatkiem,który znalazł się w moim domu przez całkowity przypadek.Nigdy go nie kupiłam,od nikogo nie otrzymałam,a jednak jest w moim domu od wielu lat,a od kilku lat cieszy mnie swoimi pięknymi kwiatami. Wymieniałam kiedyś ziemię i prawdopodobnie w tej świeżej ziemi musiała być cebulka tego cudeńka,inaczej nie potrafię sobie wytłumaczyć jego obecność.Traktowałam go jako ładną roślinę,ma szerokie zielone liście,jednak jakie było moje zdziwienie,gdy po wielu latach kwiat- zakwitł.Pierwszego roku miał jeden kwiat,po tym kwiatku poszukałam w książce coś więcej o nim,nazywa się Vallota.Podobno co roku miał rodzić o jeden kwiat więcej i tak się dzieje już od pięciu lat.W tym roku również zakwitł z małym opóźnieniem,ale wielka była radość,kiedy kwiaty się pokazały.Na zdjęciu widać 3 kolejne,2 już przekwitły.
Poniżej stoi drzewko Bożo-Narodzeniowe,które również kwitnie i to jest cała radość,ozdabiająca ośnieżone okna.
