Czytałem nie dawno, że Henri Cartier-Bresson zrobił kilkadziesiąt ujęć "tego zdjęcia", wybrał wg niego najlepsze. Niedawno znaleziono jego negatywy, i dopiero okazało się, że to nie jedyne ujęcie zrobione przez niego. Stał tam i próbował wiele, wiele razy, a potem wybrał najlepsze ujęcie. Nie przejmujmy się zatem tym, że robimy wiele kadrów tego samego tematu, a potem wybieramy najlepsze wg nas, już w domu. Zawodowcy też tak robią. Nie zawsze jest to "chwila", nie zawsze jedno jedyne ujęcie.
