Mam wolną chwilę, więc i ja podzielę się swoimi doświadczeniami i przy okazji szerzej wyjaśnię swoją koncepcję wysokiego ISO, za którą gryson mnie ściga na każdym kroku

Do burz (błyskawic, piorunów) podchodzę tak jak do każdego innego rodzaju zdjęć. Nie zakładam sobie sztywnych parametrów, których muszę się bezwzględnie trzymać, ale obserwuję to co się dzieje (fotografowany obiekt lub scenę) i względem tego dobieram parametry. Posiadanie statywu i wężyka wyzwalającego zdjęcia w tym przypadku pomijam, bo to podstawa.
Najlepszy przykład to właśnie ostatnia mega burza. Pierwsza faza wyładowań była dla mnie praktycznie niewidoczna. Burza była dość daleko i dodatkowo zasłaniały ją bloki. Widziałem jasne błyski, ale do mego wolnego kawałka nieba docierały tylko "ogonki" piorunów. Dlatego zdecydowałem się ustawić wysokie ISO, bo na niskim nic się nie rejestrowało. Przy wyższej czułości pojawiały się niewielkie błyskawice i w tej fazie było to wszystko co mogłem zrobić.
Potem burza podeszła bliżej i zaczęły się pojawiać jasne pioruny powyżej bloków. Ok, ISO w dół i kilka w miarę jasnych się złapało.
Faza trzecia - burza nad głową i mega wyładowania. Nawet najniższe ISO było za wysokie, więc zacząłem przymykać przysłonę.
Tu mała dygresja dotycząca sporu o ustawienia ISO przy foceniu Perseid. Spieraliśmy się na ten temat z grysonem podczas plenerku. Ja obstawałem przy tym aby ustawić dość wysoko, żeby ślady meteorów w ogóle pojawiły się na zdjęciu. Wrzuciliśmy swoje fotki na nikonowskie forum, gdzie podany był link do artykułu n/t fotografowania "spadających gwiazd"
[Źródło] Ceniony przeze mnie spec od astrofotografi, którego poradniki mam w formie książkowej, radzi:
W aparacie ustawmy czułość na poziomie ISO 800–3200 (im mniej szumiąca matryca i im bardziej ciemne niebo, tym wyższej czułości możemy użyć), a tryb pracy na pełny manual.
To co widzieliśmy po przyjeździe na miejsce, to nie były efektowne snopy iskier, lecz dość delikatne muśnięcia. Dlatego zdecydowałem się już na starcie na ISO 2500, żeby móc je zarejestrować. Tyle o ISO i koniec dygesji.
Czas
Czas jak wiadomo to pojęcie względne

W przypadku wczorajszej burzy nie ustawiałem z góry czasu, lecz kontrolowałem wężykiem. I kilka przykładów:
2,1 sek.
15,7 sek.
49,8 sek. 
Długi czas ostatniego zdjęcia wynikał wyłącznie z tego, że zostawiłem włączony aparat, poszedłem do pokoju napisać coś tam w Shoucie na Forum i po około minucie wróciłem i wyłączyłem naświetlanie. W tym czasie w kadrze załapało się kilka "sztuk". Zazwyczaj tam gdzie w kadrze mam więcej niż jeden strzał - to efekt dłuższego naświetlania.
Wczorajsza burza miała częste wyładowania wysoko w chmurach, gdzie nie było widać pioruna, natomiast niebo rozświetlało się jak w dzień "wypalając" zdjęcie. Dlatego właśnie wolałem sam kontrolować czas, aby np. po złapaniu dwóch piorunów w odstępie kilku sekund nie ryzykować nagłego rozbłysku, które popsułoby fotkę.
Jak wiadomo każdy ma swoje metody i sposoby, najważniejsze żeby końcowy efekt był satysfakcjonujący
